Jak malowałam tkaninę w motywy roślinne

7 września 2021
malowanie tkaniny farbami kredowymi

Przerabiając puf opisywany w poprzednim poście tutaj nie chciałam obijać go w gotową tkaninę. Pomysł był taki, aby wykorzystać białą tkaninę drelichową i nadać jej indywidualny charakter. Wybór padł na motywy zaczerpnięte z otaczającej natury w barwach ziemistych i stonowanych zieleni.

Zapraszam do lektury jak malowałam tkaninę w motywy roślinne…

Pierwszy etap polegał na zafarbowaniu całej tkaniny. Pierwszą próbę podjęłam namaczając tkaninę przez kilka godzin w misce z bardzo rozcieńczoną farbą kredową. Efekt nie był dla mnie zadowalający, ponieważ tkanina zafarbowała się nierównomiernie, powstało bardzo wiele smug i zacieków. Wpadłam więc na pomysł, aby zminić kolor tkaniny za pomocą pędzla. I to był strzał w 10-tkę ! Litrowy słoik napełniłam do połowy wysokości wodą i do niej dodałam 3 łyżki farby w kolorze country grey i old white. Tkaninę delikatnie spryskałam wodą i mocno zmoczonym pędzlem nakładam równymi pociągnieciami farbę w jednym kierunku w taki sposób

Czynność należy przeprowadzić szybko, by farba nie zdążyła całkowicie wyschnąć. Kolejne rzędy nakładanej farby łączy się z rzędem poprzednim, by uniknąć powstania zacieków. I tak do końca materiału. Jednak po nałożeniu farby na ostatnią część tkaniny, fragment malowany na początku był już niemal wyschnięty. Wtedy ponownie mocno zmoczyłam pędzel i na całej powierzchni równo starałam się rozprowadzić farbę. Należy pamiętać, by materiał był mocno zwilżony do samego końca, można też w trakcie prac spryskiwać go wodą. Po skończeniu farbowania, materiał należy oczywiście dokładnie osuszyć.

By rozpocząć kolejny etap, zabrałam się za wybranie kolorów, które chciałam wykorzystać do nadania tkaninie motywów roślinnych. Wybrane przeze mnie farby kredowe z palety Annie Sloan to mieszanka antibes gree, amsterdam green, florence, graphite, antoinette, country grey oraz old white. Próbka kolorów…

W końcu zabrałam się do najprzyjemniejszego etapu, czyli dodania motywów roślinnych za pomocą szablonów. Mieszając ze sobą farby odbijałam motywy na tkaninie za pomocą małego wałka. Tak ozdobiłam całą powierzchnię.

Po dokładnym osuszeniu, utrwaliłam motyw prasując tkaninę żelazkiem. Wtedy mogłam przystąpić do kolejnego zabezpieczenia jej za pomocą wosku. Nałożyłam na tkaninę dwie bardzo cienkie warstwy wosku rozprowadzając go dokładnie na powierzchni. Tkanina usztywniła się, ale też została dokładnie zabezpieczona przez zabrudzeniem. Po zawoskowaniu kolory nabrały wyrazistości:

Na końcu pozostało oczywiście ubranie pufa w nową tkaninę i tak oto zdobi sobie sypialnię… 😉
A po więcej zdjęć zapraszam do postu Grafitowy puf.

To moja pierwsza ręcznie malowana tkanina, ale zamierzam popełnić ich znacznie więcej… 😉

Sprawdź także

Brak komentarzy

Leave a Reply